Obiecywać czy nie obiecywać oto jest pytanie?

Wszyscy rozpisują się o tym, jak ważne jest, żeby dorośli spełniali obietnice dane dzieciom. Zwłaszcza rodzice.
  Może i jest to ważne, ale stawia nas w pozycji ideału, a tego nie chcemy. Dzieci przyzwyczajone do tego, że starzy wywiązują się z obietnic, szybko wpadają w sidła złych dorosłych, albo złych rówieśników, którzy czyhają tylko, żeby kogoś omotać, oszukać i wykorzystać-  tego też nie chcemy.  Mamy dwa wyjścia:
Nie obiecujmy
Zadanie raczej nie wykonalne, aż się prosi powiedzieć:
- Olu, tak ładnie zjadłaś zupkę, że jutro pójdziemy na cały dzień do parku.
Oczywiście figa z makiem, bo jutro będzie lało cały dzień, ale nic to nie upadajmy na duchu.
Jeszcze lepsze tym razem do swojego rodzica:
 -Tak mamo, jak tylko dojedziemy zaraz zadzwonię.
Dziecko jako dobry obserwator wyciąga wnioski, a matka czeka tydzień bijąc się z myślami, że to tylko 200 km, a oni nie dzwonią i nie dzwonią.
Jeśli jesteśmy w relacji z jakimś człowiekiem, to obiecujemy spontanicznie różne rzeczy (listy, pamięć do grobowej deski, pieniądze – jak tylko wygram w totka), czasem nawet mocno wierzymy w to, że obietnice spełnimy. Częściej mówimy na odczepnego
- Daj mi swój numer, na pewno zadzwonię, najpóźniej w środę. Nie mając zamiaru nawet mieć tego numeru w kontaktach. Wniosek nasuwa się taki, że nie da się nie obiecywać. Co wobec tego?
Obiecywać i dotrzymywać słowa
To jest zupełnie niemożliwe. Trzeba się mocno kontrolować, oznacza to także
- wydatki (jeśli nieopatrznie obiecamy zestaw  lego za świadectwo z czerwonym paskiem licząc po cichu, że nie z matmy sobie nie poradzi,  a tu bach), albo
- duży wysiłek fizyczny: jak raz obiecałam moim dzieciom, że pójdziemy na łyżwy, tak ja też będę z wami jeździć – to mając 40 na karku, pierwszy raz założyłam łyżwy, ba nawet mi szło (wcześniej dużo czytałam w necie jak jechać?), do dziś mój łokieć przypomina mi to wydarzenie na zmianę pogody
- znoszenie marudzenia pociechy tak długo, aż nastąpi spełnienie (jeśli obiecaliśmy w grudniu wakacje nad morzem, mamy pół roku przypominania)
- kłótnie małżeńskie: - Jak mogłaś im to obiecać? Przecież są za mali (za duzi, za niegrzeczni itp.) Ja się w to nie mieszam.
Obiecanki cacanki

Obiecywać i nie dotrzymywać, ale nie za każdym razem. Przyniesie to trochę niepewności  w relacji, łatwiej będzie manipulować dzieckiem, dla jego dobra oczywiście. To wyjście jest dla rodzica najlepsze, pociąga za sobą skutki np. : rozczarowanie malucha, ale przecież ty jako rodzic też cierpisz. Nikt nie myśli o nas rodzicach, jacy jesteśmy biedni, jak się od nas wymaga, jak musimy być idealni i doskonali. Gdzie jest rzecznik praw rodzica? Nie ma, tak myślałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz