Foto by Clem Onojeghuo on Unsplash |
Czekasz dziewięć miesięcy, dobrze się odżywiasz, dbasz o
swoją kondycję , myślisz o dziecku, myślisz o przyszłości, boisz się,
wyobrażasz sobie jak to będzie jak się urodzi. To strasznie długi czas. Przez
te wszystkie dni, godziny trochę pozmieniałaś nawyki, unikasz tego co wam
szkodzi i całą przyszłość masz poukładaną. Jak w serialu.
Dziecko się rodzi. Euforia. Przyglądasz się temu małemu człowieczkowi i wiesz, że zrobisz dla niego wszystko. Wszystko. Jak trzeba będzie rzucisz pracę, będziesz z nim dzień i noc, będziesz go chronić i bronić. Jesteś dla niego najważniejszą osobą na świecie. Jesteś MAMĄ. Najlepszą, najkochańszą, jedyną. To zobowiązuje.
Dziecko się rodzi. Euforia. Przyglądasz się temu małemu człowieczkowi i wiesz, że zrobisz dla niego wszystko. Wszystko. Jak trzeba będzie rzucisz pracę, będziesz z nim dzień i noc, będziesz go chronić i bronić. Jesteś dla niego najważniejszą osobą na świecie. Jesteś MAMĄ. Najlepszą, najkochańszą, jedyną. To zobowiązuje.
Układasz misternie plan dnia, każda minuta jest skrupulatnie
rozliczona tak, żeby dziecko było szczęśliwe. Czy potrzebujesz pomocy? Nie nie,
wszystkim się sama zajmiesz. Nikt nie zstąpi dziecku mamy, ojciec, no nie,
przecież on źle trzyma, nie, kąpać nie, zresztą i tak musisz przy tym być. No
nie ten płyn, ten uczula, a tamtego dziecko chyba nie lubi bo się krzywi. Mama?
Teściowa? Jeszcze gorzej, będą jakieś przedpotopowe pomysły w życie wprowadzać. Nie, dziękuję
sama sobie poradzę. Poradzisz sobie na pewno.
Nie czytasz? Właściwie czytasz. Wszystko na temat rozwoju niemowląt, przedszkolaków, nastolatków. Nie spotykasz
się z koleżankami? Nie, wolisz spędzić
czas z dzieckiem. To dobrze, że nie pracujesz, możesz być na bieżąco, i tak bez
ciebie mały nie zaśnie, bez ciebie nie je, bez ciebie nie wyjdzie z domu. Na
spacer tylko z tobą, jak z tatą toteż z tobą. Lepiej iść z nimi, bo nie
wiadomo, co ten twój mąż wymyśli, jakie to tortury może dziecku zafundować – i trauma
gotowa. Do kina? No jak? A kto powie bajkę na dobranoc? kto przypilnuje czy
lekcje odrobione? kto przygotuje
wszystko na jutro do szkoły? No wlaśnie
szkoła. Piszą, że teraz powinno być łatwiej a nie jest.
Obowiązków coraz
więcej, a ty już masz dosyć. Wszystko cię wkurza (dopiero teraz?) nie masz
cierpliwości, dlaczego Ty jesteś niezastąpiona? Dlaczego to nie ojca dzieciak
dręczy pytaniami tylko ciebie? Dlaczego nawet na zakupy nie możesz wyjść
spokojnie, bo zaraz dzwonią? Na dodatek ten słodki maluszek w ogóle się ciebie
nie słucha, nie wiem czy każde dziecko jest takie złośliwe? Nawet nie wiesz,
kiedy zaczynasz drzeć się na swoje dziecko, twój mąż jest odległy jak pustynia
Błędowska, jego rodzinka – wiadomo tylko
patrzą jak by ci szpilę wbić, a pomóc to babcia kochana nie zamierza, twoja
mama też tylko krytykuje, te swoje rady to nich daje swoim koleżankom, bo gdzie
była jak jej potrzebowałaś? Masz dość. Wszystkiego.
W domu jest atmosfera jak w gaźniku. Nie wyjdziesz, bo przecież nie będziesz
łazićpo ulicy bez sensu. Jesteś w pułapce. Włącza ci się niezgoda na to
wszystko.Dlaczego inni mężowie pomagają przy dzieciach? Dlaczego inne dzieci
jakieśwesołe i z byle czego zadowolone. Przecież twój ma wszystko, ma koczającą
matkę . Wszystko poświęciłąś dla niego. Pracę, znajomości, przyjemności,
związek, byłaś na każde zawołanie. Nic nie dostałaś w zamian. Jesteś nieszczęśliwa.
Mamo! Nie poświęcaj się!
Dziecko jest dopiero trzecim członkiem rodziny, po tobie i
twoim mężu, to ono dostosuje się do waszego świata, nie odwrotnie. Od was
wszystkiego się nauczy, jeśli tylko na to pozwolisz. Nie będzie ci wdzięczne za
poświęcenie, bo to twój problem, bo nie musiałaś. Daj dziecku oddychać, żeby
mogło żyć swoim życiem. Pozwól innym
uczestniczyć w życiu twojego dziecka, żeby było bogatsze i bardziej rożnorodne.
Pozwól na błędy, na stłuczone kolano, na łzy, na tęsknotę za mamą. Pokaż mu, że
ty też masz poczucie własnej wartości, że potrzebujesz dystansu, samotności, że
masz hobby, że swój czas dzielisz na różne zajęcia i nie wszystko kręci się
wokół dzieci. Bo one nie są twoją własnością, są jak żywe strzały, które
ty-łucznik wypuszczasz w świat.
Bardzo mądrze, z dystansem, ze zrozumieniem siebie i świata :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńDokładnie!
OdpowiedzUsuńAle w kwestii " Mama? Teściowa?Jeszcze gorzej......przedpotopowe pomysły...." no to już niestety nie jest do zaakceptowania, chłe, chłe, chłe....teściowa zawsze wie najlepiej! Mój zięć wie o tym najlepiej!
OdpowiedzUsuńDlatego nie wszyscy mają teściowe :)
UsuńMATKA...współczesna niewolnica z wyboru.
OdpowiedzUsuńBrzmi okropnie, mam nadzieję, że coraz mniej takich nieszczęśliwczyń, bycie matką ma też swoje dobre strony.
UsuńSzczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Wiele kobiet jest tak pochłoniętych macierzyństwem, że niestety przestaje to zauważać. Warto zadbać też o samą siebie.
OdpowiedzUsuńJasne,czasem tego szczęścia mama szuka właśnie w poświęcaniu się dziecku i nie tylko dziecku.
OdpowiedzUsuńOj prawda prawda, ale ja jako młoda mama musiałam się dopiero tego lekkiego dystansu nauczyć. Człowiek chce się spełnić w nowej roli jak najbardziej, a czasem nadgorliwość tylko szkodzi... :) ale wszystko można sobie poukładać :) i wszystko opanować :)
OdpowiedzUsuńChciałoby się powiedzieć: mamo wyluzuj, sama wiem jakie to jest trudne, ale oprócz roli matki mamy też inne równie pociągające :)
UsuńBardzo madre, jak niewiele trzeba! Wysyatczy tylko troche dystansu😊
OdpowiedzUsuńTo trochę dystansu to czasem kamień milowy, wiem coś o tym, dlatego też nie krytykuję, wiem, że każda z nas dochodzi do tego na swój sposób. Czasem trzeba paść na pyski, żeby ten dystans złapać:)
UsuńTo się nazywa zdrowe podejście, brawo!
OdpowiedzUsuńNo włacha :)
UsuńNie jestem jeszcze mamą.
OdpowiedzUsuńAle wpis zapadł w mojej pamięci. Na długo pozostanie. ;)
Tak jak było wspomniane - szczęśliwa mam to szczęśliwe dziecko. I cała rodzina. :)
Pozdrowienia ze Szwecji. ;)
Ale jeślibyś kiedyś była - nie idź tą drogą, pozdrawiam (u nas dziś tak mroczno jak w noc polarną) :)
UsuńŚwietny tekst! A jakże prawdziwy! Jest właśnie tak jak piszesz, że większość z nas (jak nie wszystkie), robimy wszystko dla dziecka. Nie dopuszczamy do pomocy innych, a potem same ubolewamy nad tym. Faktycznie trzeba mieć troszkę dystansu, przymknąć oczy i oddać dzieci tacie, babci czy ciociom. Dzieciom nic się nie stanie, a my złapiemy chwilę oddechu :) bo szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko :)
OdpowiedzUsuńNajlepiej mieć od razu bliźnięta, wtedy nawet nam przez myśl nie przejdzie, że mogłybyśmy ogarnąć to same :)
Usuńdzięki
OdpowiedzUsuń