Jak dobrze mieć dziadków- tekst bardzo przewrotny

Photo by Nick Karvounis on Unsplash

Nie pozwól dziadkom wychowywać twoich dzieci. Czyli twoim lub twojego męża rodzicom. Pewnie powiesz: wiem, nie pozwalam, oni tylko zajmują się maluchami kiedy jesteśmy w pracy.


No pewnie, tylko 10 godzin dziennie, za to weekendy spędzamy razem. Widzisz proporcje? To dziadkowie spędzają z twoimi dziećmi cały boży dzień, a wy tylko wspólnie wypoczywacie, bo ty też musisz odreagować, naładować baterie, pooglądać odmóżdżające seriale, poobżerać się pysznościami. Dzieciaki są okropne: drą się, tłuką, zabierają  sobiezabawki, nie chcą jeść, nie chcą spać. W ogóle nic im się nie podoba, są rozdrażnione, bywa, że zaliczą mały szalik (czyli atak małego szału). 

Z przyjemnością idziecie w poniedziałek do pracy. 
Ach, ten trudny wiek. Jak skończą trzy lata (albo pięć, albo jak pójdą do szkoły) będzie lepiej. Czy aby na pewno? Wątpię. Wiesz jak wygląda dzień twojego dziecka z dziadkami? Przeważnie tak:
 - A kto to przyszedł? Dzień dobry skarbie babciny, chodź no tu na rączki, a mama niech już idzie do tej swojej pracy – chcesz się pożegnać, ale już ich nie ma, słyszysz jak mały wyje, jak zwykle, ale babcia otula go sobą, zagaduje, rozśmiesza, niech się już tak tą mamą nie przejmuje, lepiej niech nie widzi jak wychodzisz (błąd).
 Patrzą przez okno na ptaszki, na autka, po czym:
 - A co ci ta mama dała na śniadanko? Fuj to w ogóle bez smaku, poczekaj bąbelku babcia tu zaraz doda magicznego proszku (czyli cukru, albo soli w zależności od potrawy), nooo, teraz pyszne, jedz malutki (błąd). Nie chcesz sam? Babunia nakarmi, mama, to tak dużo od ciebie wymaga, a ty jesteś jeszcze malutki, babcia nakarmi (błąd x2), Nie chce niunio kaszki? Poczekaj, dziadziuś zarutko poleci do sklepu, kupi bułeczkę, słodką, a jak ładnie zjesz z kakałkiem, to będzie niespodzianka, tam z szafeczki, gdzie słodyczki (błąd, błąd). No nie płacz już, dobrze, dziadziuś ma nie iść? Nie pójdzie. 
- Zostań Heniu, bo nasz wnusio nie chce zeby dziadzio sedł. Do zadniuśkiego sklepu nie idzie (błąd). 
- Wiesz co? Babcia troszku posprząta, a ty sobie pooglądaj bajeczki. Mama nie kazała, ale nic mamie nie powiemy (błąd x2), a potem pójdziemy na spacerek. Ty pójdziesz z dziadkiem, a babunia ugotuje pyszny obiadek.
- O matko i córko, jak cię ta mama ubrała, nożyny zimne, uszy na wierzchu, czapki nie dała, nie nie pójdziesz na spacerek, jeszcze cię zawieje i będzie na nas, żeś się u babci  pochorował (błąd). Dziadek pójdzie sam, a ty będziesz patrzył przez okienko tak? Oj co ty tak marudzisz, no już nie płakaj, wcale ten dzieciak nie umie się zabawić, nic przy tobie nie zrobię, czego oni cię uczą? (błąd) nie, tego ci nie dam, o matko, już dobrze, nie tłucz tak tą głowiną, dam ci, dam, tylko ostrożnie, rodzicom nie powiemy, bo by nas okropnie skrzyczeli, że ci takie rzeczy daję do zabawy (błąd, błąd).
- Chodź jeść, ale może rączki umyjemy? Dobrze, dobrze, nie myjemy, później umyjemy, jak niunio powie tak? Oj, Heniu patrz co za niejadek, zupki pomidorowej nie chciał, to dalam barszczyk – a on opluł mnie całą, kotlecika podłubał, kartofelki wyrzucił, mówi, że dla ptaszków, dobrze, że surówki nie dałam, bo bym zbierała po całej podłodze. O jeny, to nie na moje zdrowie, babcia się nie nadaje do takiej roboty, patrz babcia taka chora, zjedz jeszcze łyżeczkę, a tam z szafeczki zaraz dam nagrodę (błąd x ile?). Nie zjadłeś wszystkiego, nie będzie nagrody. Dobrze, dobrze, Heniu przynieś, ale jak mama się dowie, to dopiero będzie (błąd). Nie chcesz spać? A trudno, nie śpij, najwyżej rodzicom trochę pomarudzisz, niech wiedzą jak to jest z małym dzieckiem (błąd). 
Babcia się teraz napije kawki, a ty masz swoje picie. Nie chcesz, a co chcesz? Kokolę? Ale tylko troszeczkę, bo małym dzieciom nie wolno. Pobaw się chwilkę telefonem dziadka, no alo, alo, zadzwoń do mamy, niech przyjdzie, a ja ci przyniosę w kieliszeczku małym kokoli. Patrz Heniu jak dzwoni, jak umie paluszkiem, jaki to mądrala mały. No już daj telefon to babcia da dobrego piciu piciu. Daj, bo zaraz przyjdzie pan policjant i dopiero będzie, kto cię obroni? (błąd x ile?) 
Chodź babcia weźmie na rączki, zobaczymy czy mama już jedzie? O jedzie, przytul się do babci mocno, babcia cię nie odda nikomu (błąd). 
- Ja nie wiem, dlaczego on przy was taki niedobry jest, u babci to grzeczniutki jak aniołek.
 Uwaga, post zawiera błędy wychowawcze, ile naliczyliście? 

14 komentarzy:

  1. Ważny wpis :) Mnie tematyka co prawda nie dotyczy, ale na pewno przyda się wielu osobom

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziadkowie potrafią rozpieścić to prawda, ale obecnie dziadkowie też mają coraz większą świadomość, że np. cukier to zło..., a trzeba też wiedzieć że odgrywają ogromną rolę w wychowywaniu dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko cukier :), odgrywają rolę - i dobrze, żeby była to rola dziadków, a nie rodziców zastępczych :), bywa, że chcą być ważniejsi niż rodzice.

      Usuń
  3. Jak dla mnie bardzo ważny wpis :) niestety mnie jak na razie się nie tyczy i nie muszę o takie rzeczy się martwić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hah, najwięcej problemu to chyba jest z tym rozpieszczaniem i dawaniem słodyczy, nawet, gdy rodzice mówią, żeby nie dawać. Potem trudno będzie dziecko przekonać, że bez słodyczy da się żyć :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, Wiesz, to nawet nie jest kwestia słodyczy, ale tego, że dziadkowie powinni pomagać budować autorytet rodziców, żeby dziecko nie musiało słuchać - oj ten tata taki niedobry (albo coś w tym stylu)

      Usuń
  5. Wpis mocno przejaskrawiony (wiem, wiem, ze celowo), ale coś w tym jest. Ja się często zastanawiam ile z tego co sama sobie postanowiłam przestrzegają dziadkowie... przecież rzeczywiście cały, Boży dzień spędzają razem. Groszki kolorowe kupują (ja bym nie kupiła), łyżeczką karmią (ja sadzam z łyżką przed talerzykiem)... ech... Ale gdyby nie dziadkowie to pewnie nie mogłabym pracować... Każda sytuacja ma plusy i minusy...

    OdpowiedzUsuń
  6. hm...a ja powiem, że jednak dużo zależy od dziadków. Z moją mamą ze spokojnym sumieniem zostawiam Lucy, ale juz z moim ojcem to w życiu. Bo on jest właśnie takim stereotypowym dziadkiem co to i ciągle na rękach nosi i jak wnusia chce coś słodkiego to on od razu cały sklep wykupuje. No i czapeczka zawsze na głowie musi być. Taki typ. :) dobrze że Lucy lubi żłobek i lubi czasem u dziadkow dłuzej posiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz dzieci jakieś inne, lubią żłobki, przedszkola :) Przynajmniej nie ma problemu z pozostawaniem tam :)

      Usuń
  7. Ciekawe spojrzenie. Ja akurat mam świetną babcię, z którą spędziłam większość czasu w dzieciństwie. Ani trochę nie zachowywała się jak w Twoim opisie. Razem gotowałyśmy, sprzątałyśmy, wieszałyśmy pranie czy robiłyśmy krzyżówki. Była prawie tak samo wymagająca jak mama. Może też i dlatego, że nie byłam wymagającym dzieckiem i potrafiłam się sama sobą zająć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Babcia -skarb, wiem, że takie też bywają, mam nadzieję, że takich właśnie jest więcej. Nawet Ci trochę zazdroszczę. :)

      Usuń