Photo by Erik Lucatero on Unsplash |
- Szlaban masz na komputer!
-Ale mamoooo....!!!
- Na wychodzenie też, przez
tydzień!
- Pogięło cię chyba, za co?
Przecież każdemu się może zdarzyć?
- Nie pyskuj, jeszcze słowo i
pożegnasz się z telefonem!
- Tak, najlepiej mi zabroń żyć.
- Idź do swojego pokoju, bo
zaraz mnie szlag trafi.
............................
Co on sobie, gnojek wyobraża?
Jak ja miałam 15 lat to siedziałam w domu, sprzątałam cały dom i nie wolno mi
było dyskutować. Wychodzić w tygodniu? Po dwudziestej? W życiu by się nie zgodzili, a ten - robi
sobie co chce. W swoim pokoju ma syf kiłę i mogiłę, nic nie robi, nie pomaga,
żeby śmieci wyniósł trzeba jaśnie pana prosić dwa dni. Ma nauczkę wreszcie. Nie
dość, że szwenda się nie wiadomo gdzie i nie wiadomo z kim, to jeszcze myśli,
że może wracać kiedy chce. Ooooo, nie tędy droga, żeby chociaż zadzwonił. Ale
nie, przecież to wiocha, odebrać od matki też nie raczył. Jak się nie zmieni,
to nie będzie musiał odbierać telefonu, bo go nie będzie miał. Ci koledzy też
spod ciemnej gwiazdy, cholera wie co oni tam robią. teraz wszyscy popalają
trawę, piją piwo - bo to przecież nie alkohol. Fakt, że nie śmierdział, ale
niech sobie gówniarz nie myśli. Zobaczymy jak będzie prosił, żeby wyjść do
Zośki. Romeo za dychę. Na amory ma czas, a jak go proszę o coś to przewala
oczami jakbym chciała od niego nie wiem co. Nic nie robi, jego jedynym,
zasranym obowiązkiem jest nauka i nawet to jest za dużo. Nasłuchałam się w
szkole. Dyskutuje, mądrzy się, wykłóca się z nauczycielami, a lekcji nie odrabia
(ja ci dam komputer!), spóźnia się prawie codziennie, albo ja go zwalniam z
ostatnich lekcji, bo podobno chodzimy do dentysty dwa razy w tygodniu. Mój
podpis ma opracowany do perfekcji. Niedoczekanie jego, że mu się upiecze. Miarka
się przebrała. Trzy godziny się spóźnił do domu, bo czas tak mu szybko minął.
Aha, bujać to my. Nic sobie nie robi z naszych wymagań. No to sobie teraz
posiedzisz w pokoiku swoim śmierdzącym. Powinnam jeszcze zabronić gości, bo
teraz do niego będą się złazić. Zobaczymy, kto będzie górą. Niedługo wycieczka
- też się będę długo zastanawiać czy dać mu zgodę. Nie pozwolę sobie, żeby mi
wszedł na głowę. Niech zobaczy jak to miło. Skunks mały.
...............................
Co za matka cholerna. Inni
jakoś mogą mieć normalnych starych, a moi to jakieś przedpotopowe mutanty.
Traktują mnie jak gówniarza, nic mi nie wolno. Chcieliby, żebym za rączkę z
nimi chodził na plac zabaw. Znaleźli sobie kozła ofiarnego. Sami nie lepsi
byli, a teraz udają świętych. Myślałby kto? Ciotka Baśka mówiła co wyprawiali.
Teraz będę siedział jak debil w chałupie, bo matka ma taki kaprys. Nienawidzę
jej. Jakby mogła, to by mnie z domu nie wypuszczała. Posprzątaj ten bałagan, bo
się robaki zalęgą. Sama se sprzątaj jak ci przeszkadza, bo w życiu najważniejsze,
żeby było posprzątane, reszta się nie liczy, można kłamać, wyzywać innych,
oszukiwać, kraść, ale podłoga ma być umyta. Chyba żeby sąsiedzi widzieli. Na
pewno nie będę teraz nic robił, skoro mam szlaban, to położę się i będę leżał.
Pomyślą, że mam depresję. Ha, ha, ha - dopiero będą się zastanawiać co robić.
Jak przyjdzie babka, to dopiero będzie wstyd, ona wszędzie zajrzy, będą się
tłumaczyć.
- Antoś co ci się stało?
Dlaczego ty tak leżysz, może cię ktoś zauroczył? Głodnyś? Może ci rosołku
przyniosę.
Już widzę jak matka się spieni,
ha, ha ha. Do szkoły też nie pójdę, szlaban to szlaban, nie chce mi się, ale
kompa bym rozłączył i zatargał im do salonu, postawił przed telewizorem, niech
pilnują, żebym ich czasem nie oszukał. Ja pierdzielę jacy oni debilni, kurde, gdzie moje słuchawki,
muszę se coś zapodać, bo zwariuję. Jutro jak pójdą do roboty zadzwonię do
chłopaków, to se zrobimy waksy u mnie, zobaczą stare dziady na co mnie stać. O
rany, jeszcze 3 lata i wyniosę się od tych patoli. Skąd oni się wzięli tacy niereformowalni,
zupka, kapciuszki i serial. Jeszcze myślą, że są lepsi, myślą, że mi będą życie
układać, niedoczekanie.
………………………….
Prawie każdy nastolatek to przerabia. Czasem te szlabany są
bardziej, czasem mniej dotkliwe. Słabo działają i jedne i drugie. Rodzicom się wydaje,
że jak zastosuję odpowiednią karę, to spowodują poprawę zachowania. Z czasem
zwiększa się dotkliwość owych kar. I co ciekawe – też nie działają. Za to
pogarszają relacje z dzieckiem, z czasem młody człowiek odsuwa się tak bardzo,
że już ze sobą normalnie nie rozmawiają. Niestety jakoś nikt nie wpadnie po
rozum do głowy, nie zakmini, że skoro nie działa, to może zmieńmy metodę, z nie
uparcie stosujemy to co nie ma prawa zadziałać, a nasze doświadczenie to
potwierdza.
Dlaczego kary nie działają:
Kary nie działają, bo mają tak wiele skutków ubocznych, że
przestają być skuteczną metodą wychowawczą:
Po pierwsze primo – kara jest bardzo często nieadekwatna do
rodzaju przewinienia, zależy bardziej od stanu emocjonalnego rodzica. Jeśli
wracam z pracy, po ciężkim dniu i mam ochotę wymordować pół świata, a mój
nastoletni syn akurat ma bajzel w pokoju – to dostanie mu się o wiele bardziej,
niż w drugim dniu długiego łikendu, kiedy siedzimy sobie przy grillu popijając
zimne piwko.
Po drugie primo – za te same przewinienia kary stosujemy różnego
gabarytu. Patrz pierwsze primo.
Inne prima są takie, że:
- zwykle rodzic dowalając szlaban na wychodzenie nie bierze pod
uwagę tego, że zrealizowanie kary jest niemożliwe, pojawiają się przepychanki
(nie mogę wychodzić więc nie pójdę ci do sklepu, nie pójdę do babci choć
prosiła i tyle mi zrobisz, kto mi dał zakaz?)
-rodzicowi się wydaje, że jak będzie boleśnie – to będzie skutecznie
-kary nie wynikają z żadnych reguł czy zasad – są nakładane na
delikwenta na gorąco i nie odnoszą się do wcześniejszych umów (powinien być o
21 w domu, ale nie wie jakie są konsekwencje spóźnienia)
- kary wywołują bunt i poczucie krzywdy, bo nie są logiczne i
sprawiedliwe
- często są nakładane nie za każdym razem, ale jak dzieciakowi się
nazbiera albo rodzic straci cierpliwość.
Mam nastolatkę w domu 14-letnią i nigdy nie miała kary. Nawet wczoraj o tym rozmawiałyśmy :)
OdpowiedzUsuńCzyli wyjątkowe egzemplarze jesteście :)
UsuńRzadko karzę córkę, ale jeśli już jednak, to jestem do końca konsekwentna.
OdpowiedzUsuńNo i tak trzymaj, ja myślę, że jeśli już kara - to lepiej mniej dotkliwa ale doprowadzona do końca.
UsuńJa staram się rozmawiać o przyczynach zachowania. To przeważnie pomaga.
OdpowiedzUsuńWidzę tutaj wiele lat (no może naście) konkretnej pracy, gdyby było inaczej rozmowa nie na wiele by się zdała. Zwykle rodzicom przypomina się o wychowaniu dopiero wtedy, kiedy zaczynają się kłopoty.
UsuńNie przypominam sobie, żebym miała kiedykolwiek szlaban, karę, zawsze się dogadywałam z rodzicami i tak dalej jest :) Ale racja, kary psują relacje dziecko-rodzic
OdpowiedzUsuńNegocjacje to podstawa, rzadko rodzice się na to godzą. Pewnie myślą, że to niszczy ich autorytet, najczęściej zażądać posłuszeństwa i już.
UsuńJak to mawiał Korczak: "Nie ma dzieci. Są ludzie". Staram się swojego syna traktować z szacunkiem. Traktuję go na równi z sobą, nie jako kogoś gorszego, nie według polskiego przysłowia: "Dzieci i ryby głosu nie mają". Ja tak byłam traktowana i wiem, że to boli potem całe życie...
OdpowiedzUsuńDoświadczenie uczy, szkoda, że czasem tak boleśnie.
UsuńNie pamiętam, abym kiedykolwiek dostała od rodziców szlaban. I nie wyobrażam sobie, żebym kiedyś swoje dziecko w ten sposób karała. :)
OdpowiedzUsuńWięc jednak można. to trochę pracy kosztuje, ale satysfakcja ogromna, chociaż Ty pewnie myślisz, że to normalne.
UsuńMój syn ma dopiero 3 lata, więc nie mam styczności z nastolatkamki, ale.mimo to uważam, że podstawą udanej relacji.rodzic-dziecko jest rozmowa, rozmiwa i jeszcze raz rozmowa
OdpowiedzUsuńNie każda mama tak uważa, mimo XXI wieku, często dzieci i ryby głosu nie mają. przestawia się je jak paczkę i traktuje jakby, nie miały rozumu. A jeśli w grę wchodzi rozwód to już masakra, jak przedmiotowo traktuje się własne dziecko.
UsuńCo prawda, to prawda. Pytanie tylko co w chwili, gdy nerwy puszczają i to tak na maksa?
OdpowiedzUsuńZawsze lepiej zareagować z opóźnieniem, dać sobie czas na ochłonięcie (wymaga pracy, ale działa), wtedy jest większa szansa na zrozumienie, współpracę i relację. Nawet jeśli jako rodzic myślisz, że się poddałaś. Lepsze to niż głupia decyzja, która spowoduje, że oddalicie się od siebie i nie wiesz wtedy kompletnie nic o swoim dziecku, masz wroga w domu.
UsuńJestem pedagogiem i ten temat widze z trzech stron-jako mama, pedagog i zupelnie z innej perspektywy. To, co widze, to ogromne potrzeby młodych ludzi aby rozmawiać, być wysłuchanym, waznym zarówno dla rodziców, jak i nauczycieli, być "Kimś", zwłaszcza w okresie kształtowania swojej tożsamości. Bardzo trudny temat bo niekiedy młodzież bezpowrotnie przekracza różne granice, lecz w moim odczuciu to często "wołanie o pomoc i uwagę"...
OdpowiedzUsuńTo ten czas na przekraczanie granic, poznawanie siebie i badanie rodziców, ale chodzi głównie o uwagę, o sprawdzenie siebie także. Rodzice mocno się usztywniają, kiedy dziecko wchodzi w wiek adolescencyjny, a tymczasem to czas na przekazywanie odpowiedzialności, o zaufanie. Jeśli się ich traktuje poważnie, jeśli rozmawiało się wcześniej to teraz też się da, ale jeśli stawiam wszystko na ostrzu noża, to marne szanse na porozumienie, czyli potrzeby dzieciaków pozostają niezaspokojone, szukają więc akceptacji poza domem. Z tym bywa różnie, ale zakazem sprawy nie załatwimy. Pozdrawiam Cię.
UsuńKaranie to krótka droga ale przyznaję, że zdarza i się z nimi zetknąć. To jednak wielka sztuka tak pokierować własnym i dziecka zachowaniem by bez kar się odbyło.
OdpowiedzUsuńMasz rację, w tym szalonym świecie czasem trudno zachować zimną krew. :)
UsuńMiałam to szczęście, że "szlabanów" nie było, ale w zamian przydzielano mi na określony czas (czasami dwa dni, czasami tydzień) stosownie do wieku, dodatkowe obowiązki. W mojej opinii to była bardzo dobra metoda, dużo się dzięki temu też nauczyłam
OdpowiedzUsuńNiegłupie, uczy odpowiedzialności. Wtedy też myślałaś, że to jest dla Ciebie dobre? Nie buntowałaś się trochę?
UsuńSzlaban to taka przykra kara. Nie życzę nikomu! ;)
OdpowiedzUsuńPrzykra, niesprawiedliwa i czasem okrutna, jagorzej jak to stały repertuar rodziców.
UsuńWłaśnie, dobrze to ujęłaś, my rodzice mamy tendencję skupiać się na zachowaniu dziecka zapominając o swoim zachowaniu i swoich emocjach, a często to my dorośli prowokujemy dziecięce nieznośne zachowanie.
OdpowiedzUsuńOjojj pamietam to dobrze. Uczyl sie czlowiek na bledach i drugi raz kamuflowal lepiej :) po latach powiedzialam o tym mamie i przyznala, ze w sumie to ona tak sami robila, ggdy jej mamareobila jej szlabany ;)
OdpowiedzUsuń