Wszystkiedzieciouspokajacz
Najpierw ich usłyszałam. Głosy dorosłych mieszały się z marudzeniem niemowlęcia i szczebiotaniem starszej dziewczynki.
Czekałam na autobus, myślałam, że będzie nuda, słuchawki zostały w domu, a przecież nie włączę muzy w telefonie - jak to zwykli robić małe maderfakersy. Po pierwsze za stara jestem, po drugie z czym do ludzi? Nie mam ajfona, a muzykę też trochę niedzisiejszą. Chociaż nie, mogłabym ostatnie Lao Che - sztosik. No to, siedzę, nudzę się, aż tu nagle co ja paczę? Nadchodzą podmioty do obserwowania. Ręce zacieram, bo cała rodzina: tata, mama, córka- lat około osiem i synek w wózku, sądząc po wysłużonym obuwiu - ma więcej niż rok. Marudzenie malca sięnasila, wiadomo, zatrzymali się, stoją w miejscu, nuda. Ale, ale mama wyjęła telefon, coś tam sprawdza. Mały wyraźnie skumał, że teraz albo nigdy. Wije się w wózku jak piskorz, zawodzi. Tata chce go okryć kocykiem, bo zimno jak pierun, a on :
- Nie, mamaaaaa, mamaaaa buuuurghlwloooow łaaaaa!
- Chcesz, żeby cię mama okryła?
- Taaaaaaaaaa!!!
O, myślę sobie, mały zgrywus. Mama tuli go w kocyk, a ten wyciąga sine z zimna rączęta. Nie, nie chce na ręce, nie chce się rzucić mamie na szyję, on chce ten przedmiot. O gościu, myślę, ciekawa jestem ile ty już godzin gry w grę masz za sobą, bo zachowujesz się, jak alkoholik na odwyku. Zaraz będzie zapaść. Mama twardo nie i nie. Nie dała, tata się włączył, że nie wolno, że cicho, bo ludzie patrzą, dziewczynka pląsa wokół wózka. Jakoś bąbla spacyfikowali. Nadjechała bryka. Wsiadamy. Dzieciak z wrzaskiem. Widać, że nie pierwszy raz jedzie autobusem, wie co robić. Drze się coraz bardziej, wstaje w wózku, łzy się leją, przechodzi w pisk, wie, że nie wytrzymają. Mama spotkała znajomą, rozmawiają, ojciec dwoi się i troi:
-Usiądź, usiądź, bo zaraz wysiądziemy i będziesz szedł na pieszo.
-Łaaaaaaaa, nieeeeee, mamaaaaa nieeeee!
-Siadaj!!!!
Nie ujechaliśmy tak nawet jednego przystanku przy upojnym wtórze wrzasku kiedy tata zmiękł:
-Chcesz telefonik?
-Taaaaaaa, mamaaaaaaa!
Dał mu, musiał mu dać.
I cisza.
Wiem, że oni urodzili się w innym świecie niż ja, i że z telefonem w pulchnej łapce, ale nie przesadzajmy. Obejrzyj film Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę (czyli dawniej Dzieci Niczyje).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niestety teraz dzieci za szybko dostają telefony do zabawy, a nie powinny :(
OdpowiedzUsuńNie powinny
UsuńU nas w rodzinie są podobne przypadki. Ja się ucieszyłam, jak nasz tablet się zepsuł, bo miał zły wpływ na dziecko, nawet, gdy ograniczyłam go do 30min dziennie.
OdpowiedzUsuńNajgorzej jest po upływie tych 30 min Rozpacz i ból
UsuńKiedyś było takie hasło zabierz babci dowód, teraz będzie nie dawaj dziecku tableta/smartfony zbyt wcześnie.
OdpowiedzUsuńDokładnie :) o ile babcia krzywdy sobie nie zrobiła wielkiej o tyle mały szkrab już tak
UsuńZgadzam się. Za wcześnie dzieci dostają do ręki tablet czy komórkę. Homo tabletis to praktycznie już wszystkie małe dzieci. Sama liczyłam na to, że tabletu dziecku nigdy nie dam. Niestety dałam, ale bardzo bardzo ograniczam mu do niego dostęp. Tylko daję, kiedy już nic innego nie działa, albo kiedy jestem tak wykończona, że muszę na 15 minut odsapnąć. ;-)
OdpowiedzUsuńZnam ten ból :)
UsuńMnie mrozi z przerażenia gdy widzę bobasa w wózku z tabletem....
OdpowiedzUsuńBoję się, że niedługo to będzie widok powszechny
UsuńKiedyś byłam u koleżanki i pod balkonem siedziały dzieci na kocyku. Były niesamowicie pochłonięte tabletem :/
OdpowiedzUsuńDziwne, że chciały wyjść na dwór? Bo jak jest tablet to po co?
UsuńPrzeraża mnie to, jak rodzice wychowują teraz swoje dzieci. Wolą dać dziecku telefon i mieć święty spokój niż się nim zająć.
OdpowiedzUsuńTrochę tak, ale to też trochę nieuniknione, dzieci widzą,że dorośli korzystają i uczą się przez naśladowanie :)
Usuńunikam jak ognia telefonu i tabletu bo potem dzieci szaleją!
OdpowiedzUsuńJak te planety (" a planety szaleją, szaleją, szaleją i śmieją się śmieją, się śmieją..." - to z Dobrych czasów Manaamu :))
UsuńPodejrzewam, że może zrobić sporo :)
OdpowiedzUsuńCoż za roszczeniowe pokolenie nam rośnie! ;)
OdpowiedzUsuńTeż się dziwię. Na dodatek wiedzą jakie mają rozległe prawa psiakość :)
UsuńNie ma przed tym ucieczki! Trzeba tylko nauczyć dzieci panować nad tym ):
OdpowiedzUsuńHa, spróbuj nauczyć dwulatka panować :)
UsuńHa ha, najskuteczniejszy obecnie sposób na spokój :) A tak na poważnie, dzieci generalnie szybko się nudzą, zwłaszcza, gdy akurat wokół nie dzieje się nic z ich punktu widzenia ciekawego, a czasem wymyślić dla nich jakieś zajęcie nie jest łatwe. Wiadomo, niech to nie będzie zawsze tablet, ale może np. Jakaś gra w słówka albo skojarzenia ?
OdpowiedzUsuńdzieci szybko się nudzą, a dorosłym się bardzo nie chce. Ot i cała historia. dzieci chciałyby robić coś razem, a dorośli chcieliby mieć święty spokój i tego nie da się pogodzić. Telefon jest namiastką dla dziecka, ale przyszłym problemem dla rodziców. Pozdro
UsuńSuper tekst! Dawno wyrosłam z pieluch i wózków, a w nowe jeszcze mnie nie ubrano, ale warto się poduczyć na wypadek wnuka: wrzask = telefon i spokój. Uff co za ulga! Już nie trzeba śpiewać, odgrywać postaci, ani nawet sadzać przed telewizorem. Wystarczy zwykły aparacik... Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNo jasne, tylko musi być z tych najnowszych, bo wiesz dzieciaki nie są głupie, byle cegłą nie zaimponujesz, musisz być na bieżąco :) Pozdrawiam
UsuńNiestety sama aż za często zaglądam do telefonu... Dzieci to widzą. Jednak nie bawią się nim. Przynajmniej nie żeby grać czy coś robić. Młodsza lubi go po prostu zjadać. Starsza czasem wyprosi oglądanie zdjęć, bo bajek nie możecie już. Od tego ma telewizor. Ale... Na imprezach z kuzynami, którzy idealnie wpisują się w homo tabletis, bywa, że siedzi i razem z nim lub sama ogląda... Pół biedy że to tylko czasem.
OdpowiedzUsuń