Photo by freestocks.org on Unsplash |
Dzieci oszukują. Mniej albo bardziej. Czasem kłamią jak
najęte. Nadziwić się nie możemy skąd to mają? Gdzie się tego nauczyły i po co to
robią? Tłumaczymy sobie to prawidłowością rozwojową, tak jak bunt dwulatka.
Jakoś to chcemy sobie wytłumaczyć, ponieważ ostatnią rzeczą byłoby przyznanie się do winy. To dorosły jest tym, który uczy dziecko kłamać. Czasem niepostrzeżenie, czasem w dobrej wierze, a czasem z premedytacją. Ty tak nie robisz prawda?
Jakoś to chcemy sobie wytłumaczyć, ponieważ ostatnią rzeczą byłoby przyznanie się do winy. To dorosły jest tym, który uczy dziecko kłamać. Czasem niepostrzeżenie, czasem w dobrej wierze, a czasem z premedytacją. Ty tak nie robisz prawda?
1. Fenomen świętego Mikołaja
Czemu tak się wkurzamy, na reklamy ogłupiające nasze dzieci,
kiedy robimy to samo?
Czemu wciskamy takie kity, o tym, jak to on jedzie do nas z
Laponii, ale bez przesady, za dużo pieniążków to on nie ma, bo musi obdarować
wszystkie dzieci. Jedno jest pewne od początku grudnia siedzi za oknem i
podgląda, i notuje wszystkie wpadki, może przynieść rózgę. Dziecko widzi
pięćdziesięciu dwóch Mikołajów w różnych centrach handlowych, na ulicy, w
przedszkolu i na filmach. Jeśli myślisz, że dziecko ładnie się bawi i nie
zwraca uwagi na to co się dzieje na ekranie, kiedy ty oglądasz Listy do M to
pozdro. Przedyskutuje taki malec sprawę z kumplami w przedszkolu i za Chiny
ludowe mu się nie zgadza: no jak to Patryk dostał zestaw lego za siedemset, a
mi mama mówi, że Mikołaj nie ma pieniążków? A Zosia dostała tylko rajstopy i
czekoladki? Jak to?
Zastanawiam się dlaczego nie pójdziemy po rozum do głowy?
Chyba bardziej wychowawcze i pozytywne jest przyznanie się do prawdy. Niech
dziecko wie, że robimy sobie prezenty z miłości, opowiedzmy tę historię
prawdziwą o świętym, który pomagał potrzebującym, a nie doskonałym. Czemu nie
możemy włączyć malucha w przygotowywanie prezentów dla babci, dziadka? Zapewniam,
że jako babcia bardziej bym się ucieszyła z pierniczka ozdobionego przez wnuka,
niż z kolejnych kapci. Zniknie też problem kiedy jest ten właściwy wiek, żeby
dziecko uświadomić: sory memory, Mikołaj nie istnieje.
2. Fenomen policji, albo Baby Jagi
Celują w tym dziadkowie, chociaż niektórzy rodzice też
się łapią. Znacie to:
- Jak będziesz sypał piaskiem na inne dzieci, to przyjdzie
pan policjant i będziemy mieli kłopoty.
Do tych wychowanych w tradycyjnej rodzinie przyjdzie Baba
Jaga, która zawsze czai się gdzieś za rogiem i bez ceremonii zabierze
delikwenta w siną dal. Matka zostanie sama. Jak palec.
Czasem też rodzic upatrzy sobie jakiegoś przechodnia, który
wykonuje podobne usługi (zaraz cię ta pani zabierze jak będziesz płakać), albo
pani w kasie, o ta, to nawet o nazwisko nie zapyta, od razu do wora.
3. Fenomen wspaniałej rodziny
Kłócicie się jak wszyscy, obrażacie, nie odzywacie do
siebie, ty popłakujesz po kątach, a twój mąż wali w klawiaturę tak, że umarli
coraz bardziej niespokojni. Normalka. Ale jak dzieciak zapyta czy nie jesteś
przypadkiem smutna to od razu usłyszy:
- nie nie jestem smutna, coś mi do oka wpadło
Nawet nie wiesz, że dziecko ma czułki jak ślimak i takie
sytuacje na kilometr wyczuwa. Gorzej, gdy słyszy zza ściany, że masz tego
dosyć, że niech się wyprowadzi, że takiego debila nie widziałaś, a ty z
uśmiechem:
- nie nie kłóciliśmy się, nie jestem zła na tatę, wydaje ci
się kochanie
Po czym dzwonisz do Baśki i opowiadasz ze szczegółami co
się wydarzyło, albo nie wydarzyło. Dziecko twoje nie jest w ogóle
zainteresowane tą rozmową, pięknie się
bawi klockami.
4. Fenomen teściowej
Nienawidzisz jej z całego serca, w każdej kłótni to wyrażasz
dosadnie, cała kamienica wie kim jest ta kobieta i dlaczego trzeba się trzymać
od niej z daleka. Jak ma do was przyjechać, to tydzień przed masz migrenę i
bostonkę i jelitówkę. Gotujesz czarna polewkę i sprzątasz z nadzieją, że wyłoży
się na lśniącej podłodze i jak nie złamie nogi to przynajmniej solidnie się
potłucze. Zasłużyła. Wkurza cię,że dziecko twoje jak ten Brutus cieszy się z
jej przyjazdu, że będzie siedzieć u niej godzinami na kolanach, że będzie z nią
chodzić na spacery, że ona będzie go usypiać, opowiadać bajki. Ona.
Myślisz, że dziecko nie widzi twojego zachowania, że nie
słyszy tego co mówisz, nawet jeśli mówisz tylko do siebie. Myślisz, że słyszy
tylko:
- Jak dobrze, że mamusia do nas przyjechała, czekaliśmy,
ciasto specjalnie upiekłam.
5. Fenomen pieniążków
Nie mówisz dziecku, że nie kupisz mu tego samochodu, bo ma
ich tysiąc pięćset i taką właśnie podjęłaś decyzję. Mówisz raczej:
- Mamusia nie ma pieniążków, jak będzie miała więcej to ci
kupi.
Czasem działa, czasem nie, ale dziecko widzi, że różne inne
rzeczy kupujesz, że jak nie masz kasy to płacisz kartą, słyszy jak opowiadasz,
że jesteś zakupoholikiem, że nie przejdziesz spokojnie koło promocji. Mały jest nie rozumie.
7. Fenomen telefonu, domofonu
Jak dobrze, że są takie urządzenia. Kiedy dzwoni któryś z
nich zawsze możesz poprosić:
- jak to Hanka, powiedz, że mnie nie ma w domu, że
wyjechałam na wyprawę w Himalaje i wrócę za pół roku co najmniej.
- To nie Hanka, to
Błażej
- Aha, to w takim razie powiedz, że miałam wypadek, obie
ręce złamane, nie mogę pisać na komputerze, nie nic nie mogę w ogóle.
Każdy szanujący się rodzic ma jakieś kłamstwo na sumieniu.
Zwłaszcza jeśli działa. Ja wykorzystałam do tego Sanepid, opowiadając dzieciom,
że jak nie posprzątają to on, ten Sanepid przyjdzie i będzie masakra. Niestety
zadziałało tylko za pierwszym razem, bo ten cholerny Sanepid nie przyszedł,
więc posprzątały na marne.
A ty co masz na sumieniu?
Wywołałaś we mnie poczucie winy.... Ale nie sposób się nie zgodzić z Tobą! :)
OdpowiedzUsuńNo, ja też nie jestem święta :)
UsuńEch, całe szczęście, że ja z natury jestem słaba w oszukiwaniu, jakoś mi umknęło nauczenie się tego :). Dzięki temu moje dzieci nie są okłamywane tak często jak ich rówieśnicy.
OdpowiedzUsuńGosia, szczęściara z Ciebie, i dzieci mają lepiej :) Jednak można :)
Usuńdorośli bardzo często źle wychowują dzieci, często właśnie straszą, gdzie później dzieci się boją itd nie dziwne, że dzieci kłamią
OdpowiedzUsuńStraszą, manipulują, oszukują - a potem się dziwią skąd takie zbuntowane nastolatki. Ciekawe co?
UsuńHmmm... Mam troje dzieci. Z całej trójki tylko jedno kłamie. A każde wychowane w tych samych warunkach, z wiarą w św. Mikołaja... To chyba nie jest takie zero jedynkowe.
OdpowiedzUsuńMoże ktoś podrzucił? albo zamienili w szpitalu :) albo kłamie za trzech :)
UsuńPrawda. Mimo tego, że własnych dzieciaków jeszcze nie mam, już teraz te sposoby na wychowanie mi się nie podobają. Chociaż w gruncie rzeczy są zrozumiałe i głęboko zakorzenione w naszej kulturze. ;>
OdpowiedzUsuńMasz przewagę, możesz wszystko rozkminić i działać mądrze i sukcesywnie. Mi się nie do końca udało :)
UsuńKażdy kij ma dwa końce. Choć rodzic będzie się starał, to ma tyle przeszkód do pokonania, że często ich nie przeskoczy. A największą z nich jest telewizja, która serwuje taką, a nie inną szeroko rozumianą rozrywkę.
OdpowiedzUsuńJak rodzic się stara to już dużo, gorzej jak zrzuca ciężar na szkołę albo telewizję właśnie. Pewnie, że możemy tylko do pewnego stopnia, bo pokolenie wirtualne ma swoje prawa, ale nie poddajemy się :)
UsuńBardzo dobrze opisany problem klamstwa. wiem ze dzieci w wieku 3 lat zaczynaja poznawac klamstwo ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ciekawa jestem, czy gdyby nigdy się nie zetknęły z kłamstwem to nie kłamałyby, czy jest to wdrukowane w nasze człowieczeństwo?
Usuńciekawie opisane
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńJa nie straszylam tylko liczylam do 3. Zazwyczaj dzialalo :)
OdpowiedzUsuńLiczyłaś też: dwa, dwa i pół, dwa i troszeczkę i ostaaaatnie moje słowooo..........................trzy. Bo ja tak właśnie liczyłam, wierząc, że zadziała :) zwykle działało.
UsuńŚwietny post, czasem nie zastanawiamy się jakie konsekwencje niosą ze sobą niektóre z naszych stałych tekstów.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, moje dzieci mówią mi czasem jaki miałam żelazny repertuar kiedy byli mali. Słabo :)
Usuńoj każdy ma małe grzeszki rodzicielskie na koncie..
OdpowiedzUsuńNa szczęście każdy, bo musiałabym się zakopać ze wstydu :)
UsuńPowiem Ci, że dużo w tym prawdy, niestety bardzo smutnej prawdy o nas ludziach.
OdpowiedzUsuńKłamstwo dzieci jest jednak bardziej niewinne niż celowe i ma na celu poradzenia sobie, gdy nie wiadomo jak można inaczej sobie radzić.
trocto.hę tak, ale bywa, że to niewinne przepoczwarza się w takie permanentne i obrzydliwe. na szczęście większość rodziców jest mądra. Wierzę w
UsuńCzasem małe kłamstwo jest jednak lepsze niż prawda, ale chyba trzeba uważać. Przynajmniej po tej lekturze to widzę.
OdpowiedzUsuńKtóre, które?
UsuńKawa na ławę! Oburzyłabyś wielu rodziców, ale ja przybijam piątkę :-)
OdpowiedzUsuńTeż przybijam :) niektórzy rodzice to święte krowy, nie wolno im nic zasugerować, bo przecież nie zarzucić, skąd ?
UsuńCiekawe, wszystko przed nami , bo Maja ma dopiero roczek :)
OdpowiedzUsuńCzy już dziarsko maszeruje? Wielkie kłamstwa przed Nią :)
UsuńOwszem dzieci uczą się poprzez naśladowanie.
OdpowiedzUsuńOtóż to, chociaż niektórym rodzicom wydaje się, że przez wykład.
UsuńTekst daje do myślenia :) Przyznam się, że jako przyszła mama właśnie rozmyślałam niedawno nad kwestią Mikołaja. Ja za dzieciaka nie widywałam tylu Mikołajów w sklepach: w sumie jak już jakiegoś spotkałam, to byłam PEWNA, że to właśnie TEN, ale obecnie dzieciaki nie mają tak łatwo i nie pozostaje nam nic jak je uświadamiać. ;)
OdpowiedzUsuńa na dodatek zdarzają się Mikołaje innego koloru, niebiescy, zieloni. Jak tu nie zwariować?
UsuńOj słyszało się takie teksty niestety nie raz i nie dwa
OdpowiedzUsuńCo u Ciebie zostało najtrwalej wyryte w pamięci?
Usuń